W rzeczywistości opublikowane zdjęcie jest stopklatką z nagrania zrealizowanego z prędkością 40 000 kl./s. Umożliwiło to wykorzystanie specjalnej kamery skonstruowanej przez zespół badawczy z Brazylii.
Marcelo Saba oraz Diego Rahomonn z INPE mówią, że kamera musiała być ustawiona w odpowiednim miejscu, by zarejestrować widowiskowe uderzenie. Scena została nagrana w Sao Jose dos Campos i pokazuje ujemnie naładowany piorun zmierzający w kierunku ziemi z prędkością 370 km/s.
Naukowcy tłumaczą, że zbliżający się piorun o ujemnym ładunku wytwarza dodatni ładunek idący z kierunku ziemi i na pewnym etapie się łączą, co udało się właśnie sfotografować. Pojedyncza klatka z filmu została zarejestrowana z czasem naświetlania 1/25 000 s – tuż przed złączeniem ładunków.
Eksperci mówią, że jedynie podczas ok. 20 proc. uderzeń wszystkich piorunów dochodzi do wymiany ładunków między chmurami a ziemią, co stanowi zaledwie jedną piątą wszystkich wyładowań. Pozostałe 80 proc. zachodzi wewnątrz formacji burzowej. Jednocześnie zwracają uwagę na to, że odwrócone wyładowania wychodzące z ziemi w kierunku chmur są bardzo rzadkie i przeważnie dotyczą bardzo wysokich gór, anten, wież czy drapaczy chmur.
Pojedynczy piorun może mieć długość nawet 100 km i nieść ze sobą natężenie dochodzące nawet do 30 tys. amperów. Przeważnie jednak to waha się między 10, a 20 tys. amperów. Wyobraźcie sobie 30 tys. 100-watowych żarówek, które rozbłyskują w jednym momencie, a będziecie mieli pogląd na potęgę natury podczas burzy.